Kaliska Spółdzielnia Mieszkaniowa, pierwsza i największa spośród takich spółdzielni, działających w naszym mieście, obchodzi swoje 70-lecie. Jej historia to zarazem kawałek historii Kalisza. Jest więc co wspominać, a jubileusz jest ku temu dobrą okazją.
KSM powstała w 1948 r. pod nazwą Kaliska Spółdzielnia Mieszkaniowo-Budowlana. Pierwsze walne zgromadzenie odbyło się 26 sierpnia, kiedy to przewodniczącym Zarządu wybrano Antoniego Karolaka, a przewodniczącym Rady Nadzorczej – Andrzeja Bonusiaka (prezydenta miasta). Już w roku następnym Spółdzielnia liczyła 679 członków, jednak szybki rozwój nie był jej pisany - i to pomimo bardzo trudnej sytuacji mieszkaniowej kaliszan w pierwszych latach po zakończeniu wojny. Problemem okazały się kredyty czy raczej niemożność ich uzyskania. W efekcie niepodjęcia przez KSM działalności inwestycyjnej ówczesne Ministerstwo Budownictwa zaleciło likwidację Spółdzielni. Spółdzielcy nie pogodzili się z tym faktem i wkrótce doprowadzili do jej reaktywowania. Kolejne, drugie już walne zebranie założycielskie, odbyło się 25 czerwca 1952 r. Prezesem nowego Zarządu został Adam Walczak. Wkrótce też uzyskano kredyt, co pozwoliło wreszcie na realizację pierwszych inwestycji.
Zaczęli na dachach
Były one skromne. Jak wspomina Włodzimierz Karpała (fot.), obecny prezes Kaliskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej (bo tak od wielu lat brzmi jej pełna i oficjalna nazwa), jej pierwszymi przedsięwzięciami budowlanymi były nadbudowy istniejących już budynków. Jedno lub dwa piętra więcej zyskały wtedy wybrane budynki przy ul. Browarnej, Babinej i al. Wolności. Tym sposobem uzyskano 90 nowych mieszkań. Pierwszy nowy budynek wzniesiono w roku 1954 przy ul. Mazurskiej 2-4-6, w pobliżu zajezdni autobusowej. Wkrótce KSM zajęła się również zabudową „plombową”. – W różnych rejonach miasta powstało wtedy 13 nowych, niedużych budynków, np. przy u. Ludowej, Urzędniczej, Robotniczej czy 3 Maja. Pierwsze osiedle, tzw. dolny Kaliniec, zaczęło powstawać w roku 1957, od strony ul. Polnej. Pierwsze bloki na Kalińcu były trzykondygnacyjne, a więc dwupiętrowe. Mieszkania w nich były większe niż te, które budowano później. Bo w latach 60. pojawił się nacisk na to, żeby budować jak najwięcej, a więc zaczęły powstawać małe mieszkania. Pierwszy pomysł był nawet taki, żeby ubikacja mieściła się na klatce schodowej, a nie w mieszkaniu – przypomina W. Karpała. To samo dążenie do maksymalizacji dotyczyło liczby kondygnacji. Kolejne bloki na Kalińcu nie były już dwu, lecz trzy-, a wkrótce czteropiętrowe.
Garść ciekawostek
Nowe osiedle nazwę „Kaliniec” uzyskało w roku 1962, o czym do dziś informuje tablica wmurowana w ścianę budynku przy ul. Górnośląskiej 57. Warto przy tej okazji zauważyć, że w obrębie działania KSM zwykle pojawiały się nazwy neutralne światopoglądowo. Nie było więc „Leninów”, „Dzierżyńskich” ani „Czynu Rewolucyjnego”. Nazwy „Kaliniec”, „Serbinowska” czy „Bogumiła i Barbary” w oczywisty sposób nawiązywały do „Nocy i dni” Marii Dąbrowskiej. Neutralne były także nazwy kolejnych osiedli KSM - „Widok”, „Asnyka” czy „Korczak”. Kontrowersyjne okazało się jedynie „XXV-lecie PRL”. Osiedle opatrzone tą nazwą przemianowane później zostało na „XXV-lecia”. Jednak ustawa dekomunizacyjna wymusiła potem jeszcze jedną zmianę i od niedawna osiedle to nosi nazwę „Serbinów”.
Drugą ciekawostką jest fakt, że KSM budowała bloki nie tylko w Kaliszu. W jej zarządzie pozostaje 8 bloków w Opatówku, 3 w Nowych Skalmierzycach i po 1 w Żelazkowie i Mycielinie.
Kolejna ciekawostka wiąże się z pytaniem, w jakim okresie w Kaliszu budowano najwięcej mieszkań rocznie? Odpowiedź brzmi: w latach 70., gdy co roku przybywało ok. 500 mieszkań. Współcześnie liczba ta sięga zaledwie ok. 200.
I jeszcze jedno – liczba lokatorów przypadająca na jeden lokal mieszkalny. W latach 70. było to przeciętnie 3,5 osoby, teraz 1,9.
Więcej w Życiu Kalisza