Reklama

Myj ręce po jedzeniu

31/01/2019 00:00

Niektóre artykuły spożywcze są dzisiaj tak mocno zaprawione chemią, że raczej należałoby myć ręce po jedzeniu. Chodzi o to, żeby pozbyć się trucizn, które pozostały na dłoniach po dotykaniu takiego pokarmu

Oczywiście trudno nam  będzie złapać za rękę rolnika, który wężem połączył szklarnię z rurą wydechową od traktora, by zwiększyć ilość dwutlenku węgla wewnątrz hali i tym samym przyspieszyć „dojrzewanie” pomidorów. Tak samo trudno będzie udowodnić producentowi pieczarek, który zanurza je w „bielinku”, by lśniły na biało niczym śnieg. Ale zawsze można zastanowić się nad tym, co mówią oficjalne badania.
Kilka tygodni temu w Wielkiej Brytanii  kontrole Rządowego Komitetu ds. Pestycydów wykazały, że każda z  badanych pomarańczy dostępnych w handlu była skażona pestycydami.
„Wiele z wykrytych tam substancji chemicznych jest podejrzewanych o wywoływanie nowotworów oraz „efektu transwestyty”.  Około połowa z nich jest zakazana w Wielkiej Brytanii, zaś co trzecia została znaleziona w ilościach wykraczających poza europejskie i brytyjskie normy” – donosi raport komisji.
Dwa z pestycydów – carbofuran i methidathion – zakazane są  przez Światową Organizację Zdrowia i zostały sklasyfikowane jako „wysoce niebezpieczne”. Uważa się,  że carbofuran, który został wykryty w pomarańczach w ilości przekraczającej poziom dopuszczony przez Wspólnotę Europejską dla niemowląt, niszczy układ nerwowy i rozrodczy. Może też powodować bóle głowy, nadmierne pocenie się, nudności, biegunki, bóle w klatce piersiowej, zaburzenia ostrości widzenia, niepokój i ogólne osłabienie. Methidathion – wykryty w ilości przekraczającej europejskie normy przewidziane dla dzieci poniżej 14 lat – jest „oskarżany” o wywoływanie nowotworów.  Trzeci zakazany pestycyd – fention, określony przez WHO jako „umiarkowanie niebezpieczny” –  również w przeprowadzonych badaniach wykroczył  poza normy wyznaczone dla dzieci poniżej 14. roku życia – czytamy dalej w tym samym raporcie.

Warto też przypomnieć, że okazale wyglądające na sklepowych półkach cytrusy wcale nie dojrzewały na drzewach w tropikalnych krajach. Większość z nich zrywana była  jako zupełnie zielone owoce (przy okazji – banany wcale nie są owocami, lecz pręcikami kwiatostanu), by w tej niedojrzałej postaci lepiej wytrzymać daleki transport. Dopiero po dotarciu na miejsce dojrzewają w specjalnych dojrzewalniach. Oczywiście kompletnie bez słońca, za to w otoczeniu sztucznego gazu.
Gdyby ktoś miał okazję wyjechać do ciepłych krajów, proponuję kupić tam na targu winogrona i sprawdzić czas, po jakim się psują. Wystarczą dwa, trzy dni. Pomyślmy więc, jaką chemią trzeba nasączyć te owoce, by wytrzymały transport, długie magazynowanie hurtowe, detaliczne i przechowywanie w naszym domu? Warto też wiedzieć, że wszelkie owoce tropikalne mają właściwości chłodzące. Po co  mamy chłodzić się w czasie zimy? Lepiej już zjeść suszone winogrona w postaci rodzynek, choć i tu czeka na nas  pułapka. Większość z nich jest bowiem konserwowana związkami siarki (zanurzana w mieszaninach z dodatkiem kwasu siarkowego) i suszona w zbyt wysokiej temperaturze w sztucznych warunkach. Dobre dla naszego zdrowia są jedynie owoce suszone na słońcu i niekonserwowane kwasem siarkowym. Można je kupić w sklepach ze zdrową żywnością (np. http://www.naturo.pl).

Wanilia
Skoro jesteśmy przy żywności egzotycznej, czy mają państwo w domu cokolwiek o smaku waniliowym? Na ogół aromat ten wcale nie pochodzi z wanilii, lecz ze sztucznej substancji chemicznej o nazwie wanilina (podobnej do substancji używanej do zwalczania wesz). Naturalna wanilia pochodzi z rośliny – wanilii,  odmiany rodziny orchidei. Jest zbyt droga, by dodawać ją do taniej żywności sprzedawanej w supermarketach.

Kurczaki
Kolejnym produktem, na który radziłbym nawet nie spojrzeć, jest mięso z kurczaków z produkcji masowej. Jest to prawdopodobnie najbardziej niezdrowe mięso na naszym rynku. Kurczak w naturalnej hodowli rośnie 18 tygodni. Jak bardzo zatem trzeba  poprawić Pana Boga, by wyhodować tego ptaka w 6 tygodni? Trzeba do paszy dodać hormony wzrostu. Wtedy osiąga się  taki efekt, jakby 6-letnie dziecko ważyło ponad 130 kg. Dla większej rentowności kurczaki hoduje się w dużym ścisku, często w półmroku, gdzie sztuczne światło dozowane jest jedynie w okresie karmienia. Oprócz tego sztucznie hodowane ptaki nigdy nie zobaczą słonecznego światła, nie dotkną prawdziwej ziemi i nie poczują zapachu świeżego powietrza; zmuszone są także przebywać wśród własnych odchodów. Aby zapobiec chorobom wynikającym z takich warunków, opłaca się na wszelki wypadek dosypać antybiotyków do paszy, niezależnie od tego, czy w danej chwili jest to potrzebne, czy nie. Poza tym część antybiotyków stymuluje szybszy przyrost. Hormony i antybiotyki odkładają się w mięsie, które oferowane jest konsumentom (polecam filmy na temat wielkoprzemysłowej hodowli, np. o firmie Smithfield Foods, która ma już kilkadziesiąt swoich oddziałów w Polsce). Przypomnijmy, że według danych polskich 90 proc. produkowanych antybiotyków przeznaczone jest dla zwierząt. Zatem następny raz podając dziecku kurczaka z wielkoprzemysłowej hodowli, zastanówmy się, czy dajemy mu zdrowie, czy raczej je zabieramy.

Nowalijki
Jeden z moich znajomych wyjechał  do pracy w holenderskich szklarniach. Pracował przy zbiorze ogórków. Najbardziej się zdziwił, kiedy patrząc na małe jak palec ogóreczki usłyszał, że jutro będzie je zbierał. Rzeczywiście, następnego dnia warzywa „cudownie” urosły do wymiarów handlowych. Drugi raz zdziwił się, gdy po pracy wrócił do swojego pokoju i wyjął połowę ogórka wcześniej  zapakowanego w foliowy woreczek. W woreczku widniała dziura „wypalona” przez ogórek.
Według polskich badań sałata w okresie nowalijek  miała kilkakrotnie przekroczone normy zawartości azotynów. Nie oszukujmy się – wszelkie nowalijki dostępne trzy dni po ustąpieniu zimy musiały być wyhodowane z dużą dawką chemii. Zresztą należałoby  uważać nawet na warzywa w szczycie sezonu. 
Warto np. z warzyw korzeniowych odkroić i wyrzucić zarówno dolną, jak i górną część. Dolną, bo często zawiera nadmiar metali ciężkich, górną, bo na ogół kumulują się tam azotany zgromadzone przez nadużywanie nawozów sztucznych.
Jak istotna jest świeżość warzyw? Udowodniono, że sałata po półgodzinie od zerwania traci 20 proc. witaminy C. Dwudniowy  szpinak traci 80 proc. tej witaminy. Przy okazji przypomnijmy, że wbrew powszechnej opinii szpinak nie jest żadnym istotnym  źródłem żelaza. Fałszywa informacja na ten temat była powielana przez dziesięciolecia jako błąd drukarski; po drugie przyswajalność żelaza ze szpinaku waha się w granicach 1 proc.

Inne pułapki
Niebezpieczeństwo związane z jedzeniem może się czaić nawet w naszej domowej lodówce. Jeden z profesorów Szkoły Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie stwierdził, że przeciętna domowa lodówka w Polsce  utrzymuje w swoich czeluściach aż 200 różnych gatunków pleśni. A wydawałoby się, że to taki fajny wynalazek... Aby pozbyć się pleśni, wystarczy dokonać wietrzenia lodówki ozonem. Niestety, wytwornice ozonu do domowych potrzeb nie są dostępne w handlu (sam ozon też jest trujący). Wkrótce jednak prawdopodobnie będziemy świadkami powstania nowego rodzaju usług – ozonowego oczyszczania lodówki.
Przy okazji podpowiadam, że jest to świetny pomysł na biznes, zwłaszcza że metodą tą doskonale czyści się inne urządzenia klimatyzacyjne, nawet samochodowe.

Karagen
Warto zapamiętać ten związek, oficjalnie dopuszczony do użytku jako zagęstnik do mięs czy nabiału. Coraz częściej docierają jednak informacje, że jest to bardzo zdradliwy związek, bo potrafi akumulować się w organizmie kilkanaście lat, by po tym czasie zagrozić naszemu zdrowiu.

Cóż zatem jeść
Przede wszystkim należy powrócić do natury. Dodatkowo, gdy gleby są dzisiaj wyjałowione przez nadmiar chemii, powinniśmy suplementować, czyli uzupełniać dietę. Bardzo obiecujące wydają się skiełkowane ziarna. Wiele z nich po 3-dniowym kiełkowaniu zwiększa zawartość witamin nawet o 1000 proc., czyli dziesięciokrotnie. Doskonale do tego celu nadaje się rzodkiewka, słonecznik, lucerna, fasolka mung, sezam, owies, groch, jęczmień, len czy pszenica.
Poza biochemicznym spojrzeniem warto zainteresować się stroną fizjologiczną. Żadne, nawet najlepsze jedzenie nie przyniesie nam korzyści, jeśli zostanie spożyte zbyt późno przed snem (powinniśmy jeść minimum 3 godziny przez zaśnięciem) lub w pośpiechu czy zdenerwowaniu albo przy włączonym telewizorze.
I jeszcze jedno: kuchenki mikrofalowe. Są bardzo dobre do zmylenia systemu sterowania rakiet samonaprowadzających podczas ewentualnej wojny, ale  kompletnie nie nadają się do przygotowania jedzenia. Bezpowrotnie niszczą strukturę i energię pokarmu!
Zastanawiając się nad  problemem jedzenia, nie można dojść do innego wniosku niż takiego, że tzw. tania żywność jest iluzją,  tak samo jak bezpłatna służba zdrowia czy bezpłatne szkolnictwo. Nie ma taniej żywności. Przecież to, co zaoszczędzimy na jedzeniu, wydamy później na leczenie. Trudno to dostrzec, bo człowiek nie choruje  natychmiast po zjedzeniu  śmieciowej żywności, lecz dopiero po upływie pewnego  czasu. Przypomina to trochę naiwnego kierowcę, który po włączeniu się rezerwy paliwa, zamiast zatankować, śmieje się z takiego ostrzeżenia,  bo przecież auto jedzie nadal.
 U człowieka taka „rezerwa” włącza się po spożyciu śmieciowej żywności.
Na jak długo wystarczy?

(Arkadiusz Woźniak)

   



    



.
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do